„Ludzie, którzy kochają nie wpadają w depresję. Poprzez miłość wyrażają siebie, afirmują swoje istnienie i tożsamość”.
Według Światowej Organizacji Zdrowia w 2020 roku, depresja, obok chorób układu krążenia, będzie jedną z przyczyn niepełnosprawności. Jak twierdzi dr Shekhar Saxena z WHO, przed 2030 rokiem stanie się ona główną przyczyną skracania się długości życia.
W artykule tym proponuję spojrzeć na depresję z perspektywy, z jakiej chorobę tę opisał Alexander Lowen, amerykański psychiatra, twórca leczenia metodą bioenergetyczną.
Przypadek Anny
Anna ma dziś 40 lat. Jest prezesem dużej firmy. Mówią o niej kobieta sukcesu. Do niedawna mężatka. Dwoje dzieci. Z wyglądu – atrakcyjna. Staranny makijaż. Doskonały ubiór. Wysoka, szczupła, z lekko pochylonymi do przodu ramionami, skrywanymi pod dobrze skrojonym kostiumem. Kiedy jest w pracy – uśmiechnięta, stanowcza, pewna siebie. Kiedy wraca do domu, jej wizerunek pryska. Pod zmytym makijażem ukazuje się poszarzała twarz, smutne półprzymknięte oczy i brak uśmiechu.
Anna czuje jakby ktoś spuścił z niej powietrze, podciął nogi i pozostawił. Opada więc w fotelu, z którego podniesie się dopiero nazajutrz, kiedy będzie musiała wstać do pracy, nałożyć maskę i wykonywać swoje zadania. Baczny obserwator dostrzeże smutek na twarzy Anny i brak swobody w poruszaniu się.
Zobaczy, że jej ruchy są sztywne i mało naturalne. Ujrzy w Annie figurę woskową ożywioną za przyczyną powinności, które przed nią stoją. Anna nie ukryje przed nim często przyjmowanych pigułek na ból głowy, ani płytkiego oddechu. Dla neutralnego obserwatora Anna będzie piękną kobietą, która odniosła sukces zawodowy, a jej skrępowane ruchy będą adekwatne do pełnionej funkcji.
Samopoczucie Anny od wielu lat jest takie samo. Obecnie, kiedy jej mąż odszedł, jej stan jakby się pogorszył. Anna nie rozumie jego decyzji. Uważa że była dobrą żoną, której on wiele zawdzięcza. Obiecywali sobie miłość do końca życia, jego decyzja jest więc tym bardziej niezrozumiała.
Dzieciństwo Anny
Anna odkąd pamięta zawsze była Anną. Nie Anią, Anusią, Anulką, tylko Anną. Wyrastała w tzw. dobrym domu. Ojciec, często nieobecny, pracował zagranicą. Matka, zajmowała się wychowaniem córki. Więcej rodzeństwa nie miała. Mamę wspomina jako osobę, która dużo uwagi poświęcała sobie i swoim dolegliwościom. Od Anny wymagała doskonałości. Strofowała córkę za to, że przewróciła się i porwała rajstopki. Mówiła, że musi wyrosnąć na mądrą i kulturalną osobę, jak przystało na rodzinę, z której pochodzi. Anna nie rozumiała, co to znaczy, ale wiedziała, że nie może postępować inaczej niż jej mama dyktuje, bo inaczej spotka ją kara (czas spędzony samotnie w ciemnym pokoju).
Kiedy Anna skończyła sześć lat postanowiła, że już nigdy więcej nie zawiedzie mamy, że będzie grzeczna i ułożona. Że będzie miała najlepsze stopnie. Że wygra olimpiadę językową. Kiedy jednak udało jej się zdobyć 99,5 pkt na 100, usłyszała, że wstydem jest „przegapienie” brakującej połówki. Gdy Anna dorastała oddawała się w sferę marzeń. Że spotka księcia, który ją pokocha taką jaką ona jest i od tej pory będzie szczęśliwa. Przed lustrem zaczęła ćwiczyć miny, pozy, które mogłyby przyciągnąć do niej tego, który miał ją wybawić.
Ćwiczyła uśmiech, szeroko otwierała oczy, bo zauważyła że twarz jej jest niewyraźna i smutna, a to z kolei mogłoby odstraszyć potencjalnego księcia. W szkole była najlepsza. Studia skończyła z wyróżnieniem. W pracy szybko awansowała. Była perfekcyjna do 18.00. Później dokuczał jej smutek, bóle głowy, bóle pleców, bóle całego ciała.
Alexander Lowen wskazuje na dwie przyczyny depresji.
Pierwsza to utrata przyjemności w relacji z matką, która przydarza się we wczesnym dzieciństwie (do 3-4 roku życia), głód miłości matczynej, bycia przytulaną i karmioną ciepłym mlekiem płynącym z piersi, która dla dziecka w tym wieku jest największą przyjemnością.
Drugi powód, to powód cywilizacyjny, charakterystyczny dla ludzi Zachodu – przesadna poprawność zachowania, pozbawienie dziecka spontaniczności, grożenie karą za to, że pragnie czasami dać upust swoim emocjom. To z kolei „bardzo uszczupla jego zdolność do sięgania po przyjemności i do walki o to, czego pragnie”.
Ukryte, nie wyrażone pragnienia, skrywane w podświadomości, przy pierwszej nadarzającej się okazji manifestują swoją obecność. Niestety dzieje się to w sposób bolesny dla często dorosłego już dziecka. Te zamknięte w ciele emocje ujawniają się w cierpieniu psychicznym, uczuciu pustki, bezsensu i beznadziei. Zapisane są w ciele i wyrażone w postawie – Annę charakteryzuje tzw. oralny styl osobowości (pochyłe ramiona, zapadnięta klatka piersiowa, wrzecionowate, bardzo szczupłe łydki).
Brak miłości rodzicielskiej, głównie matczynej – ludzie tacy jak Anna – starają się zrekompensować iluzją miłości. Żyją w świecie marzeń, czekają na księcia na białym koniu, ale tak naprawdę to o co chodzi ich podświadomości, to miłość i akceptacja ze strony mamy, to potrzeba nakarmienia tą miłością, która w dzieciństwie została im odebrana, na głód której matka – z jakiejś przyczyny – nie potrafiła odpowiedzieć.
Wg Lowena człowiek dorosły już w sposób świadomy powinien porzucić tę iluzję. Pogodzić się, że nigdy nie odzyska tego, co stracił w pierwszych latach życia. Zaakceptować ten fakt i odzyskać kontakt z rzeczywistością, który przede wszystkim będzie polegał na oparciu się na sobie samym, trosce o własne ciało i przyjemności (ugruntowanie). Tylko wtedy możliwe będzie życie bez depresji. Tylko wtedy będzie możliwe życie w ogóle, w pełni tego słowa znaczeniu.
Jako że w pracy terapeutycznej dr Lowen zauważył, że praca z pacjentem w depresji jest bardzo trudna, kiedy bazuje tylko na procesach psychicznych, opracował zestaw ćwiczeń fizycznych, które umożliwiały pobudzenie ciała, wyrażenie emocji, takich jak: gniew, złość, smutek z powodu utraconej miłości oraz odbudowanie kontaktu pacjenta z samym sobą i ugruntowanie go w świecie pozbawionym iluzji i osadzonym mocno w rzeczywistości.
Jak podkreśla Alexander Lowen „skłonność do depresji ustępuje, gdy pacjent odzyskuje zdolność do sięgania po przyjemności. (…) Oznacza to coś więcej niż nastawienie psychiczne. Jeśli ma być możliwy jakiś znaczący ruch, muszą ulec rozluźnieniu mięśnie gardła, szczęk i ust. Również ramiona muszą być swobodne i wolne od chronicznych napięć mięśniowych”.
Przypadek Anny jest wyłącznie jednym z możliwych wśród osób zmagających się z bólem depresji.
Warto przeczytać: Lowen, A. (2015), Depresja i ciało. Warszawa. Wydawnictwo Czarna Owca