Co łączy słonia, żółwia i meduzę?

„Słoń jest silny, bo wierzy że ma wsparcie. Żółw jest słaby, bo nie wierzy, że otrzyma wsparcie. Meduza udaje słabą, żeby dostać wsparcie na zapas, bo cały czas wydaje jej się, że kiedyś może go zabraknąć.” (Agnieszka Stein, „O przywiązaniu. Jak budować bezpieczną więź z dzieckiem”)

Jaś ma trzy latka. Jak na swój wiek jest chłopcem bardzo samodzielnym. Potrafi sam się sobą zająć. Dożo bawi się, przemieszcza się pomiędzy pokojami dużego domu, wspina się na dostępne przedmioty, zamyśla przed telewizorem.

Rodzice chwalą synka, że jest grzeczny, świetnie sobie radzi i nie wymaga ich nieustannej uwagi. Wskazują na to, jaki jest silny i bystry.

Dla sąsiadów Jaś jest wzorem malca, zachwycają się, jak dobrze jest wychowywany, zazdroszczą takiego syna.

Agnieszka Stein do opisu dzieci, które przejawiają takie zachowanie, używa metafory żółwia. Na zewnątrz – otoczone twardą skorupą, od wewnątrz – delikatne i wrażliwe. Wypracowują ten sposób funkcjonowania, bo otrzymują od bezpośredniego opiekuna pochwałę za „odpowiednie” zachowanie, za to, jakie są: samodzielne, twarde, bezproblemowe. Na skutek powtarzających się systematycznie doświadczeń, w czasie których dziecko dostaje komunikat, że ze swoimi emocjami (np. wyrażonymi płaczem) powinno poradzić sobie samo, bo dorosły mu w tym nie pomoże, zacznie wykształcać w sobie taki wzorzec reagowania, który zapewni mu akceptację najbliższych osób.

W życiu dorosłym takie osoby będą chciały mieć wszystko pod kontrolą, wszak w  dorosłość weszły z wiedzą, że muszą sobie radzić same. Mają przekonanie, że podobnie jak w dzieciństwie, tak i teraz na ich płacz nikt nie zareaguje. Nie będą więc okazywać emocji, bo to dla nich oznaczało będzie słabość. Ważna dla nich będzie autonomia, ale jednocześnie będą „nałogowcami unikania bliskości”. Mogą mieć problem w zbudowaniu więzi i prawdziwej satysfakcjonującej relacji. Mogą być narażone na rozmaite choroby psychosomatyczne z uwagi na zamykanie emocji w sobie, brak ich wyrażania na zewnątrz, dzielenia się tym, co odczuwają, co z kolei niezbędne jest do utrzymania równowagi w zdrowiu. Żółw uważa wszystkie emocje za złe. Często czuje złość, którą przez długi czas zamyka w sobie, po czym wybucha, raniąc tym samym innych ludzi.

Wzorzec ten jest silnie ugruntowany w naszej kulturze, zwłaszcza w odniesieniu do mężczyzn.

Zachowanie Jasia przejawia charakterystyczne cechy dla tzw. unikowego stylu więzi, wykształconego we wczesnym dzieciństwie z bliskim opiekunem. W procedurze badawczej zwaną „obcą sytuacją”, w czasie której bada się zachowanie dziecka po wyjściu mamy z pokoju, w którym bawi się dziecko oraz jego reakcje na powrót mamy,  dzieci z cechami unikowego stylu więzi zachowują się tak, jakby dorośli nie byli mu do niczego potrzebni. Wyjście matki, pozornie wydaje się dla dziecka obojętne, podobnie jej powrót – postronny obserwator – odczytuje jako nie zmieniający sytuacji malca. Po wyjściu matki z pokoju dziecko „jakby” swobodnie bawi się, po jej powrocie nie ma potrzeby na jej ciepłe przywitanie.

Gabrysia jest przeciwieństwem Jasia. Płaczliwa i kapryśna. Nie odrywa wzroku od mamy, śledzi każdy jej ruch. Czuje się bezpiecznie tylko wtedy, kiedy opiekun przebywa blisko niej, najlepiej na wyciągnięcie ręki. Kiedy mama zostawia ją w przedszkolu Gabrysia robi raban na cały budynek. Potem siedzi w kąciku na powrót mamy. Niechętnie podejmuje zabawę z innymi dziećmi, bo czeka na powrót opiekunki. Kiedy mama odbiera ją, całym swoim małym ciałkiem przywiera do niej, jakby chciała powiedzieć „chcę być zawsze z tobą”.

Skąd się biorą takie dzieci jak Gabrysia? Jest to wynik indywidualnych predyspozycji dziecka oraz zachowania dorosłych, którzy nie potrafią być konsekwentni wobec zasad stosowanych względem dziecka. Raz je wspierają, drugi raz pozostają obojętni, innym razem karcą. Ich postępowanie jest na tyle chaotyczne, że dziecko nie jest w stanie wypracować w sobie jednolitego wzorca reagowania, bo nie wie, z jaką reakcją ze strony rodzica spotka się tym razem. Takie dzieci jak Gabrysia swoje potrzeby komunikują w sposób bezpośredni i nie dają czasu na odłożenia ich w czasie. Nagrody wymuszają płaczem. Kiedy widzimy w sklepie dziecko, które tupie przy półce z zabawkami nóżkami, zanosi się płaczem i nie potrafi oderwać się od rodzica, to wówczas wiadomo, że mamy do czynienia z dziewczynką lub chłopcem, którego więź z rodzicem nosi cechy tzw. lękowego styl przywiązania. Agnieszka Stein nazywa metaforycznie takiego malca meduzą, która jest krucha, delikatna i potrafi przetrwać wyłącznie w środowisku, które jej sprzyja.

W życiu dorosłym osoby takie jak Gabrysia będą poszukiwały partnerów na całe życie. Bycie w relacji z drugą osobą, nawet jeśli jest ona toksyczna, będzie dla nich wartością samą w sobie. Często budują związki symbiotyczne, zależne, w których partnerzy są od siebie na tyle zależni, że zaczynają tworzyć jakby jeden byt bez indywidualnych sfer dla każdego z osobna.

Marcel reprezentuje natomiast wzorzec bezpieczny, reprezentowany przez około 60% społeczeństwa. Można powiedzieć, że ma instynkt badacza. Chętnie poznaje rzeczywistość wokół siebie, chce doświadczać dosłownie wszystkiego. Ale kiedy mama go pozostawi w pokoju samego lub z obcą osobą, zaczyna ją przywoływać. Nie daje się łatwo uspokoić obcemu, oczekuje na powrót rodzica. Gdy matka wraca wita ją czule, po czym ponownie zaczyna eksplorować otoczenie.

Kiedy się uderzy – płacze. Kiedy jest mu dobrze – wyraża to śmiechem. Marcel wyraża wszystkie rodzaje emocji, bo wie, że kiedy jest mu źle, rodzic jest obok i zawsze go pocieszy, a kiedy jest wesoły – to czuje się bezpiecznie.

Dla Agnieszki Stein postawę Marcela wyraża metafora słonia, który jest silny, ale jest to jego własna, wewnętrzna siła.

I na koniec cytat z artykułu :

„Słoń jest silny, bo wierzy że ma wsparcie.

Żółw jest słaby, bo nie wierzy, że otrzyma wsparcie.

Meduza udaje słabą, żeby dostać wsparcie na zapas, bo cały czas wydaje jej się, że kiedyś może go zabraknąć.”

40% społeczeństwa stanowią żółwie i meduzy.

Autor: Dorota Łojewska